Rozdział dedykuje, Julii mojemu słoneczkowi :* Pocieszajmy się nawzajem w ten cholerny niekończący się dzień ;_______;
~.~
- Kochanie, proszę - nie utrudniaj - odezwał się chłopak. Przytulił dziewczynę po czym pocałował w czoło. W nim też gotował się smutek, żal, cierpienie. Ale musiał, musiał to zrobić bo nigdy by sobie nie wybaczył że ktoś z jego rodziny umarł z winy chłopaka. - Muszę, przecież wiesz - jej zapłakane oczy, otworzyły się, a z nich popłynęły łzy, które szybko starł. Pokiwała głową, i znowu się w niego wtuliła. Po chwili, płakali obydwoje. - Kochanie, zdajesz sobie sprawę, że nie jesteśmy jeszcze na lotnisku? Jeszcze dzień, - spojrzał na zegarek - 8 godzin, 3 minuty oraz 43 sekundy, 42, 41 - szeptał jej do ucha.
- Wiem, wiem że musisz, - zaczęła mówić - ale to dla mnie takie trudne, zostawisz mnie samą, samą jak palec. Nikogo tu nie mam, przecież wiesz, a jesz... - przyłożył jej palec do ust.
- Cichutko, słońce - nigdy o tobie nie zapomnę. Jesteś dla mnie najważniejsza, zrozum. - mówił to tak spokojnie, - ja wrócę, przecież wiesz - wziął jej dłoń i przystawił do jego serca.
- Ono bije tylko dla ciebie, obiecuje Ci że ja tu wrócę - pocałował ją czule.
~.~
- Marco! - krzyknęła - Widziałeś moją bransoletkę? Tą sowę - wrzeszczała na całe 3 pokojowe mieszkanie.
- Fran, słyszę Cię - przyszedł do salonu - sprawdziłaś no nie wiem? Na ręce? - spytał sarkastycznie, dziewczyna już się miała odgryźć, gdy zauważyła na ręce szukany przedmiot. Chłopak pokiwał głową z zażenowaniem i po prostu wyszedł, i przeniósł się do sypialni. Zaczął pakować swoje rzeczy, słyszał tylko ciche klnięcia Francesci, uśmiechnął się słysząc te słowa, zaśmiał cicho i powrócił do robionej przed chwilą czynności.
- Czy ty nie rozumiesz! - krzyknęła w targając do pomieszczenia wściekła dziewczyna - ty się pakujesz, a za godzinę odleci nam samolot - podeszła do niego i go "obudziła" Marco, jak na zawołanie wrzucił wszystkie rzeczy, kosmetyki do torby, zabrał walizkę jego oraz Resto po czym zszedł z nimi na parter. Tak było z następnymi czterema. Zamknęli dom, wpakowali walizki do auta i odjechali na lotnisko.
~.~
Szatynka, siedzi i je śniadanie. Myśli nad swoim snem, był to fragment jej pożegnania z Leonem. Obiecał jej że wróci, niestety nie dotrzymał obietnicy, wierzyła że wróci, ta myśl trzymała ją przez tyle lat. Niestety jak widać, tak się nie stało. Zamoczyła swoją, srebrną łyżkę do mleka z chrupkami i zawartość przeciągnęła do ust. Gdy opróżniła całą miskę, włożyła ją do zmywarki. Postanowiła wynieść śmieci, wyciągnęła kosz z szafki, zauważyła list. Przełknęła ślinę, wyciągnęła go i postanowiła zadzwonić do psychologa. Po chwili, sięgnęła po leżący telefon na komodzie, po czym wykręciła numer podany na kartce.
- Halo - usłyszała głos kobiety.
- Halo dzień dobry, dodzwoniłam się do pani psycholog? - nie wiedziała co mówić.
- Tak, słucham?
- Ja cchiaałam się uumówić na spotkanie, nazywam się Violetta Castillo - jąkała się.
- Dobrze, jutro? - spytała kobieta w telefonie - o 10. Dobrze?
- Tak, dziękuje. Do wiedzenia - pożegnała się, gdy usłyszała podobne słowa rozłączyła się. Odetchnęła z wielką ulgą, i zaczęła się zbierać do wyjścia na spacer. Nawet przez myśl jej nie przeszło że miała odebrać kota...
***
Cześć :C
Przepraszam że taki krótki ;__; przepraszam za mój dzisiejszy humor ;__; to najgorszy dzień świata ;__; bolący brzuch ;__; bolący kark ;__; boląca głowa ;__; bolące plecy ;__; ponuro, szaro na polu ;__; kilka razy prawie zaliczenie gleby ;__; a to tylko nie które rzeczy ;__;
Powinnam się ogarnąć, tak strasznie krótki ten rozdział...
Chciałam go po prostu skończyć.
Tu coś co mnie trochę rozśmieszyło... ;3
EDIT: ZOSTAŁA DODANA ZAKŁADKA "ZAPYTAJ BOHATERA" I INNE
EDIT: ZOSTAŁA DODANA ZAKŁADKA "ZAPYTAJ BOHATERA" I INNE
z
OdpowiedzUsuńSiamaneczko słoneczko ;* <3
UsuńSZUPER, SZUPER, SZUPER, SZUPER rozdział <333333
Jestem po dość długim czasie :*
Wybacz <33
Zdałam sobie sprawę, że mam strasznie dużo blogów do nadrobienia ;__; Masakra ;P
Dobra.. Już się nad sobą nie użalam ^^
Po pierwsze:
Dziękuję za dedyka <33333
Po drugie:
Viola wspomina *O*
Ojej ;c
Jakie smutaśne ;ccc
ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! :(((((
Marco i Fran <3
Nie dogadują się <3
Koniec Marcesci <3
Na pewno <3
Oł jea <3
Niech się pojawi Diego <3
O tak <333
PSYCHOLOG *O*
Violka za pomniała o kotku ;ccc
Dobra...
To tyle ;*
Spiesze się ;*
Soreczka :** ^^
Kocham Cię <33
bye
Julson
Boski ;)
OdpowiedzUsuńJaki sen, obiecał, że wróci, ale nie wrócił ;( Biedna Viola. Do psychologa się umówiła. Marco i Fran wracają do Buenos Aires :) Już czekam na następny rozdział ;*** Mam nadzieję, że wszystko przestanie Cię boleć ;)
Pozdrawiam <333
OMG!!!! Ten blog jest GENIALNY!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i jestem taka ciekawa co się dalej wydarzy *-*
Wspaniale piszesz, masz ogromny talent, który na szczęście wykorzystujesz ^.^
Strasznie wciągnęła mnie ta historia <3333 Jest taka orginalna, nie powtarzalna xppp
Widzę, tutaj wątek z Marcescą xDDD
Boski rozdział i w ogóle taki cudowny, że no Ja nie mogę <333
Czekam na następny rewelacyjny rozdział, a tymczasem mam przyjemność poinformować Cię, że zostałaś nominowana do LBA na moim blogu
leonetta-love-forever.blogspot.com
Czekam na next :**
Super rozdział :D Mam pytanie Leoś żyje??? I czy wróci do Violki???
OdpowiedzUsuńJulia przeczytała. Julia wróci jak będzie w domu xd
OdpowiedzUsuńCudne! ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;))
Obserwuje, czytam, komentuje;*
Hejka pierwszy mój komentarz na tym blogu, a więc :
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszytskie rozdziały i się zakochałam w tym blogu GENIALNY !!
Masz bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie, ja tam wiem, że Leosiek wróci, a dlaczego ? no bo samolotu nie odnaleziono a ja tam wierzę że on żyje w końcu obiecał wrócić co nie ? no jak on by tak mógł nie wypełnić obietnicy xDD Czekam na następne rozdziały i z przyjemnością zostaje stałą czytelniczką twojego ZAJEBISTY bloga :)