Rozdział dedykuje; Julci D. Co z tego że zajmuję i nigdy nie napiszę koma? I tak ją kocham <3 A dziś ważny dla niej dzień! Mianowicie urodzinki *o* Kochana <3 Sto lat! sto lat!
Kiedy dzień, twych urodzin nadchodzi,
Oddać życzenia mnie się godzi!
Chciej przyjąć w dowód uznania,
Hołd szacunku, i przywiązania.
Aby Ci dowieść, że jestem szczera,
Miej na uwadze, pierwsze litery <3
No więc, jeszcze raz wszystkiego najlepszego ;*
~,~
- Pokaż się! - warknął. Niestety nic takiego się nie stało, tkwiła w swojej pozycji dalej.- Czy ja mówię nie wyraźnie?! - powtórzył jeszcze głośniej, a Violetta dostała z otwartej dłoni w twarz. I wtedy podniosła głowę. - Co to chole... - zaczął mówić, gdy ją zobaczył. - Bill! Do mnie natychmiast! - wykrzyczał, po chwili do pomieszczenia wszedł On, ten co próbował ją zgwałcić. - Kto to jest?! To nie jest ona! Kazałem wam porwać Valerie Baroni! A nie ją! Poniesiecie karę! Głupcy! A ty! - zwrócił się do Castillo - nie myśl że stąd wyjdziesz! Za dużo słyszałaś i widziałaś. - przymrużył oczy - pozbądź się jej - rozkazał i wyszedł.
- Ccco się ze mną sstanie? - szepnęła.
- Zrobimy tak, że nigdy już nie ujrzysz światła dziennego, ani już nic - powiedział oschle - szarpnął ją za ramię, odkuł z łańcuchów i wyprowadził z pomieszczenia.
~,~
- Cccco tto jjjest?! - jąkała się przerażona.
- Sala tortur - powiedział obojętnie, i wzruszył ramionami. Przełknęła głośno ślinę, widziała to na filmach, czytała o tym, lecz nigdy nic takiego nie doznała. - No to co na początek? Hmmm... może krzesełko - uśmiechnął się, "nie brzmi strasznie" pomyślała i ruszyła za chłopakiem. "A jednak jest straszne!" krzyknęła w myślach. Ujrzała krzesło z drewna, które posiadało kolce. - Ściągaj buty! - warknął, jak powiedział tak uczyniła. Ubranie, miała obdarte oraz czerwone od krwi - Wejdź na podest - rozkazał, na podeście także znajdywały się ostre czubki. Nim weszła, zadzwonił telefon - Halo? - odebrał. - Teraz? Zajmuję się nią... yhm... okey... będę. Szlak! - zdenerwował się i wyszedł. Do pomieszczenia wszedł inny chłopak.
Od razu zaczęła wchodzić na podest, ale chłopak ją zatrzymał.
- Nie! Nie rób tego - mówił - proszę - powiedział z bólem.
- Czemu? Przecież oto wam chodzi - złapała się za głowę, i nią pokiwała - chcecie bym nie żyła. - rozpłakała się, bardzo ją to bolało, z jednej strony nie chciała tego robić a z drugiej, tam na górze spotkała by Jego.
- Mi nie, - posmutniał - nienawidzę mojego ojca za właśnie takie coś - pokręcił głową. - Chodź ubierzesz się w coś czystego i wyjdziemy tyłem. - spróbował ją złapać za rękę, lecz mu się nie udało.
- Skąd mam wiedzieć że to nie kolejna gra? - połknęła ślinę znajdującą się w jej jamie ustnej, tyle razy ją oszukano.
- Zaufaj mi... - pokiwała niepewnie głową, złapał ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi. Gdy byli na korytarzu weszli do jakiegoś schowka. Dał jej ubranie, powiedział gdy skończy niech zapuka w drzwi a on będzie przed nimi czekał. Potrwało 5 minut a on usłyszał pukanie w drewno. Otworzył, ostrożnie drzwi i zaczął prowadzić za rękę dziewczynę do tylnego wyjścia.
~,~
- Tu jesteś bezpieczna - powiedział Conor - chłopak który uratował Violettę.
- Nnapewno? - wolała się upewnić.
- Tak, znasz drogę? - pokiwała głową, - powodzenia - uśmiechnął się do niej. I zaczął iść w przeciwnym kierunku.
- Conor! Czekaj! - usłyszał za sobą, odwrócił się i zobaczył biegnącą w jego stronę Castillo - Dziękuje, - powiedziała szeptem i przytuliła bruneta. - Bardzo - powtórzyła poprzedni ton. Pomachała mu, i zaczęła odchodzić. Chłopak patrzył na nią, do samego końca - dokąd nie stracił jej z oczu. Spodobała mu się, nie można tego wykluczyć. A gdy go przytulała, poczuł miłe uczucie. Ale wiedział że nie ma u niej szans. Odwrócił się napięcie i poszedł w swoją stronę.
Szatynka była już w parku, ludzie krzywo na nią patrzyli, niektórzy na przykład, ze współczuciem w oczach. Nie wiedziała o co chodzi. Szybko dobiegła do domu, gdy była w środku, szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Gdy popatrzyła w swe odbicie w lustrze, przeraziła się. Zaczęła dotykać swojej twarzy, pełno krwi i siniaków. Szybko zrzuciła z siebie ubrania, i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę i zaczęła wcierać w ciało żel o zapachu wiśni. Miejsca najbardziej podrażnione ją piekły, a ona najszybciej chciała wszystko zmyć. Umyła także włosy, szamponem pokrzywowym. Opukała kilka razy twarz, zakręciła wodę, wyszła z kabiny i wytarła się białym dużym, oraz miękkim ręcznikiem. Nie wzięła ubrań, więc poszła do sypialni po czystą bieliznę, oraz komplet. Z powrotem wróciła do łazienki, gdzie się ubrała, uczesała i zatuszowała rany na buzi.
~,~
- Brzydki, nie mój styl, o! Jaki słodki - patrzyła w ekran laptopa. Postanowiła kupić sobie zwierzę, wypadło na kota. Chcę wypełnić czymś pustkę w jej sercu. Mały bury pers, który pokazał się na ekranie podbił serce Castillo. Od razu sięgnęła po telefon, i wykręciła podany numer telefonu.
- Halo? - usłyszała.
- Halo. Dzień dobry, ja dzwonie w sprawie kotka.
- Ahh, tak. Czyli jest pani zainteresowana?
- Tak, jak najbardziej - uśmiechnęła się do słuchawki.
- Cóż dobrze, przyjedzie pani go odebrać? Kwotę pani zna.
- Tak oczywiście. Może być jutro?
- Może może, a teraz przepraszam ale muszę kończyć. - pożegnał się z nią. - Do widzenia.
- Do widzenia - powiedziała i się rozłączyła.
Po zakończonym telefonie, przebrała się w piżamę, wcześniej się kąpiąc i poszła spać...
***
Mmm, właśnie słucham piosenki z mej playlisty <3
Dodałam :D
Tak :D
Juleczko :D Jeszcze raz, wszystkiego Naj Naj Naj!! <3 ;333
Sory, że nie złożyłam życzeń na GG, ale wiesz zgrywałam "że nie wiem" xd
Więc wybacz <333 *oooo*
Co do rozdziału, to: Ni ładu ni składu. Piasny od wpół do siódmej. Nic się nie trzyma. Porwanie miało być pomyłką, i miało być na jeden rozdział ;3
Więc, bd mieć kotka :D
Kto jest Happy ^ ^ ?
Jak myślicie jak ją lub go nazwię? ^-*
Kto wie? ^.*
Bo ja sama nie wiem -.-
xd Dobrze, kochani, żegnam się z wami <333
Bye :*
Miyu ♥
PS: Coś dla Julci:
Cudowne!
OdpowiedzUsuńNo na szczęście Vilu nic groźnego nie jest.
Jak można być tak okrutnym człowiekiem?
Na szczęście Conor jej pomógł :)
Oooo.... kupuje sobie kotka :)
Rozdział jest super i nie zaprzeczaj :D
Będziesz miała kotka?
Ale ci fajnie ^^
Nie wiem jak nazwiesz, ale wiem, że bardzo fajnie :)
Czekam na następny rozdział :*
Bella
Super blog nigdy takiego nie czytałam w sensie pozytywnym oczywiście :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie ciekawi czy Leon naprawdę nie żyje no bo w końcu jest to blog o Leonettcie nie ?Nie mogę doczekać się jak rozwinie się akcja. Z niecierpliwością czekam na next ;) Pozdrawiam...
Cudowny !
OdpowiedzUsuńPrawie ją zgwałcili i pobili :( Sala tortur nie chcę wiedzieć ile osób musiało tam cierpieć skoro wszystko jest przygotowane. Viola będzie miała kotka, ja osobiście wole pieski, ale to ja xD Już czekam na następny rozdział ;***
Kocham Cię <333
Ja też wolę pieski <333
UsuńAle będzie mieć kotka ;d
Gabson <3
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu ;*
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-of-leon-y-violetta.blogspot.com/
Gratuluję *o*
Pozdrawiam <3
Katarina
Dzięki słońce ;*
UsuńPozdrawiam <3
Gabson <3
Hello everybody! :D (nie wiem czy dobrze napisałam :P)
OdpowiedzUsuńTera ja skomentuję :3
A więc tak...
Rozdział... No może być... ŻART!!! JEST C-U-D-O-W-N-Y, i super, i wspaniały, i.. piękny, i............................... niepowtarzalny, iiiiiiiiiiiiiii...... i nie wiem... taki naj, naj, naj xDD
Ojjj... Biedna Viola ;cccc
Sala tortur?! Ja pierdole...
POJEBANE!
CONOR?!;o
o.o
Ehh... ;///
UDAŁO SIĘ!
Jeeej!
Kotecek ;d
Wolę piesełki <3
Czekam na nexta <3
Sorka, że taki krótki, no ale wiesz ;c
J.
Ta i wreszcie ja jestem xd
OdpowiedzUsuńPo czasie xd Ale dzisiaj wracam i będzie kom xd