Rozdział Dedykuje: No sama nie wiem komu, najlepiej wam wszystkim. Wszystkim co przeczytali mój beznadziejny prolog. Cieszyliście że jestem z wami, dziękuje wam. Po prostu dziękuje :***
~,~
Szatyna - smutna, przybita przechadzała się drogą Buenos Aires - stąpała powoli po czerwono - szarym chodniku, na jej oczach spoczywały łzy, które nijak nie wypłynęły. Wyciągnęła paczkę chusteczek z torebki po czym wyjęła jedną z nich. Rozłożyła ją, i wytarła oczy oraz wydmuchała nos. Znów przypomniała sobie to bolesne niewyjaśnione zdarzenie. Popatrzyła w stronę parku, tam masa zakochanych ludzi, co przybiło ją jeszcze bardziej.
- Leon! No złap mnie - zaśmiała się, i w dalszym ciągu uciekała przed ukochanym - no dalej. - powiedziała, niestety potknęła się o wyrastający korzeń, i upadła na trawę, jej noga dziwnie bolała. Łza popłynęła jej z oka. Verdas szybko do niej podbiegł i po prostu przytulił do klatki piersiowej, to zawsze ją uspokajało. Wtuliła się w niego mocno, a jej szloch ustępował - boli mnie noga - szepnęła. Leon pocałował ją w czoło, i wziął na ręce. Zaczął prowadzić się do jego domu. - kocham Cię wiesz? - spytała, w odpowiedzi chłopak pocałował ją delikatnie w usta.
Na samo wspomnienie, Violetta się uśmiechnęła. To zdarzenie miało miejsce już jakiś czas temu, jednak było takie miłe. "Był taki opiekuńczy" pomyślała, i znów zaczęła płakać. "Dlaczego to tak boli" Pytała sama siebie, dlaczego on wyleciał? Dlaczego nie został z nią? W Buenos Aires. Tylko poleciał do Londynu - do ciotki. A gdy wracał samolotem tej samej linii lotniczych, nie wrócił. Zupełnie zapadł się pod ziemie, samolot zniknął z radarów - nigdy go nie odnaleźli...
Szła w jakąś stronę, nie patrzyła nawet gdzie dopiero po chwili zrozumiała że chcąc nie chcąc przybyła do domu Leona. Uśmiechnęła się delikatnie, wyciągnęła z torby klucze do jego willi. Kiedyś gdy była ich randka dał jej je, by na przyszłość miała. Otworzyła furtkę, a potem drzwi i weszła do środka. Zaświeciła lampkę, na ścianach pojawiło się trochę pajęczyn.
- Leoś, Au - krzyknęła, gdy ten przywarł ją do ściany. Chłopak przeprosił i położył ją na kanapie, i po chwili znów zaczął się z nią namiętnie całować. - Kocham Cię - powiedziała pomiędzy pocałunkami, Verdas popatrzył na nią wzrokiem pełnym jego miłości do niej.
- Ja ciebie też - szepnął wprost do jej ucha. - Kochanie.. na pewno tego chcesz? Możesz nie chcieć, bać się naszego pierwszego razu, a przynajmniej twojego - zamknął oczy, i wyczekiwał jej słowa.
- Leoś, ja wiem - boje się owszem. - zaczęła - ale chcę przeżyć to z tobą, osobą którą kocham - pocałowała go namiętnie, po chwili obydwoje byli w sypialni...
Zdarzenie to miało miejsce kilka lat temu, w tym domu przeżyli swój pierwszy raz. Nie mieszkali razem, jakoś obydwoje bali się rozpocząć o tym temat. Usiadła na Tej kanapie, i przytuliła jedną z leżących poduszek. Po chwili wstała, i zaczęła kierować się w stronę schodów "Nie byłam tu od kąt była ta sytuacja" - pomyślała smutno. Weszła, do sypialni która znajdowała się na piętrze. Popchnęła drzwi, i weszła do niebieskiego pokoju. Jedna ze ścian sypialni chłopaka, zapełniona była zdjęciami, jego, jej, ich, przyjaciół, rodziny. Wszystkich... Podeszła do niej i patrzyła na każde z nich, swoje miał nawet jak miał roczek - uśmiechnęła się na ten widok - przejechała opuszkami palców po nim a łza zakręciła jej się w oku.
Minęło tyle lat, a ona nadal tęskni, nadal jest sama, nadal się z nikim nie związała.
Usiadła na łóżku, położyła się na nim, i wciągnęła nosem zapach poduszki - niestety wywietrzała. Wstała, podeszła do komody otworzyła ją, były tam rzeczy chłopaka (Dezodoranty, kulki, perfumy, wody po goleniu itp) Wzięła wszystkie, wrzuciła do worka, i wsadziła do torby. Skierowała się w stronę szafy, otworzyła ją, znajdowały się tam garnitury, koszule, spodnie, oraz inna odzież. Wzięła każde ubranie osobno i je składała, gdy doszła do garniturów, zobaczyła wypukłość w kieszeni marynarki. Zajrzała, a to co tam zobaczyła zwaliło ją z nóg. - Pierścionek zaręczynowy - szepnęła do siebie, łzy wypłynęły jej z oczu - już tego nie zrobi! - krzyknęła, puściła ubranie i wybiegła z pokoju, zbiegła po schodach i ja torpeda wyszła z domu...
~,~
Gdy znajdowała się już w środku, szybko wbiegła na górę po schodach i wparowała do łazienki. Sięgnęła po żyletkę, skierowała ją w stronę żył przy dłoni, i zaczęła nią ruszać.
Jednak coś, ją blokowało. Coś? Czy może jednak ktoś?
***
Cześć <3
Co tam u was? U mnie, a idź.! Wakacje nad morzem mi się kończą :C
Dziękuje za 12 komentarzy <3 Jesteście najlepsi! I JEDNAK MNIE LUBICIE! YEAH! XD
Rany boskie, jutro wyjeżdżam, i jadę do cioci i wujka (tam chyba neta nie ma) więc nic nie napiszę.
W nocy się nic nie wyspałam -.- trzy razy słyszałam dźwięk remizy. Nie wozu strażackiego. REMIZY!!
Dość kurde że Putin, ma postanowić czy rozpocznie się III wojna światowa! I tak ma być, postanowił ;c
Ja chcę żyć. Z drugiej strony, spuszczą bomby na bałtyckie miasta (JESTEM TU TERAZ) Warszawe, ogólnie większe miasta. Kto wg wie że takie miasto w którym mieszkam istnieje? XD
Rozdział, będzie jak będzie... Gdy napisze.
Całuje was mooooooocno <3
Miyu ♥
Zajmuję :*
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne, idealne, boskie...
UsuńMasz wielki talent, a historia jest wspaniała.
Nie mogę powiedzieć nic więcej.
Czekam na następne rozdziały i mam nadzieję, że Leoś żyje gdzieś tam daleko, daleko i jeszcze się spotkają, a Leoś będzie miał szansę się oświadczyć ^^
Czekam na równie boski nexcik :*
Bella :***
Zajmułka <33
OdpowiedzUsuńJeny, jakie to piękne ~.*
OdpowiedzUsuńNa końcówce łezka mi poleciała ^^
Cudowny rozdział <3
Życzę weny i czekam na next :*
Buziaki :**
Cudowny !
OdpowiedzUsuńBoże to opowiadanie jest piękne ;3 Leoś leciał tym samolotem i zaginął ;( Chciał się jej oświadczyć i nie zdążył tego zrobić :( Ja wierzę w to, że Leon gdzieś tam żyje i zrobisz tak, że oni się w końcu spotkają :) Mam taką nadzieję. Viola podcięła sobie żyły, ale coś/ktoś ją powstrzymał/o. Miałam łzy w oczach jak to czytałam ;) Masz taki wielki talent :D Już czekam na kolejny rozdział ;***
Kocham Cię <333
Kiedyś wracam.. xD
OdpowiedzUsuńHejo słoneczko! :D
UsuńSorka, że dwa dni po, ale mam takie jakby trochu problemy... Więc no ;<
Będzie jeszcze krótko! :C No, bo tak jakoś czasu nie mam.. Muszę blogi ogarnąć...
A więc tak! XD
ROZDZIAŁ BOSKI, BOSKI, BOSKI, BOSKI, BOSKI, BOSKI, BOSKI! <33
Jezu! Na łzy mi się już zbierało! ;(
SMUTECZEGGG!!! ;<<<<
TAKI WIELKI!!! ;<<<
JESTEŚ ZUA!!! ;(((
BARDZO ZUAA!!! XD
Wymuszasz u mnie łzy, a to nie jest takie łatwe :C
Dobrze, że sobie nikogo nie znalazła..
Jejciu!. Te wspomnienia ;(((( >.< AAA!! :CC No smutno! :C
ON MIAŁ SIĘ JEJ OŚWIADCZYĆ?!?!?!?
ZABIJĘ CIĘ!!! XDDD JAK MOGŁAŚ SPOWODOWAĆ JEGO WYPADEK?!?!?!?! XDD SKĄD CI TAKI POMYSŁ DO GŁOWY PRZYSZEDŁ?!?!?!?!?!??!??!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?! :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
Pięknie piszesz <3 Coraz piękniej <33 Zachwycam się *O* <333
KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ BAAAAAARDZO BAAAAAAARDZO BAAAAAAAARDZO! :***************** <333333333 ♥♥♥♥♥ :)
Buziaki ;***********
Julson
Brakuje mi słów *.*
OdpowiedzUsuńboziu, masz niesamowity talent <3.
Ja o takim mogę tylko pomarzyć :(
Pożycz go trochę ;)
No nic, trzeba się pogodzić z losem.
<3 kocham Cię normalnie :D
pozdrawiam i życzę, żeby Cię już nigdy żadna remiiza nie nawiedzała w nocy ;*
Cium ;*
<3 czytam ale jak na razie nie stać mnie na lepszy komantarz slonko wybacz !! :**
OdpowiedzUsuń